Warsztaty się odbyły. Wzięło w nich udział ponad 50 osób. Niektórzy pozostali na zdjęciach. Mistrzem imprezy był Bartosz Skrent, któremu ciasto orkiszowe „rośnie w rękach”!
Wszyscy najadliśmy się do sytan hajpierw pizzą neapolitańską, a potem chlebem. Specjalnym powodzeniem cieszył się chlebek orkiszowy z dodatkami: z pestkami dyni, ziarnem słonecznika, słodką żurawiną i czarnuszką. Po godzinnym wypieku i drugiej godzinie na stygniecie – każda kromeczka chleba znikała po ukrojeniu.
Pozostał nam w pamięci klimat tego miejsca i nabyte znajomości, które Bartosz przekazywał na warsztatach.
Teraz czekamy na zdjęcia pierwszych chlebków upieczonych w naszych domach. Ufundujemy jakąś okolicznościową nagrodę, np. słoiczek zakwasu zrobionego przez Bartosza…